Pszczelarstwo miejskie – szansa czy zagrożenie?

Pszczelarstwo miejskie coraz częściej wpisuje się w ekologiczny wizerunek metropolii. Jednak okazuje się, że nadmierna liczba uli w przestrzeni miejskiej, określana przez entomologów jako „przepszczelenie”, szkodzi dzikim pszczołom i zaburza bioróżnorodność. Poniżej wyjaśniamy, co to jest beewashing i jakie negatywne skutki może przynieść intensywne wprowadzanie pszczoły miodnej do miast.
Z okazji wczorajszego Wielkiego Dnia Pszczół postanowiliśmy pochylić się nad kwestią tych owadów. Widok pasiek na terenach zurbanizowanych promuje ekologiczny wizerunek metropolii. Według inicjatorów ma być również odpowiedzią na alarmistyczne nformacje dotyczące wymierania pszczół na naszej planecie. Jednak te ostrzeżenia dotyczą znikania dziko żyjących gatunków tych owadów, a nie pszczoły miodnej. Niestety pszczelarstwo miejskie – gdy nie uwzględnia potrzeb dzikich zapylaczy – może wyrządzić dziko żyjącym gatunkom więcej szkody niż pożytku.
Spis treści
Różnorodni zapylacze w mieście
Według Kwietnej Fundacji Polskę zamieszkuje około 490 gatunków pszczół – w tym trzmiele, murarki i inne dzikie zapylacze. Należy podreślić, że pszczoła miodna to tylko jeden z tych gatunków. Co ważne, wiele z tych prawie pięciuset gatunków można spotkać także w miastach, które oferują wszystkim rodzajom pszczół bogatą bazę pokarmową. Właśnie dlatego zakładanie pasiek nawet w centrach wielkich miast zwykle kończy się sukcesem. Owady mają do dyspozycji nie tylko rośliny w parkach, na poboczach dróg, ale także w ogródkach działkowych czy na cmentarzach. Jednak przedstawiciele dzikich gatunków są często skuteczniejsi i bardziej odporni niż pszczoła miodna. Dzikie pszczoły, np. murarka, zapylają większość jabłoni i innych drzew owocowych, mimo że ich rola jest słabiej rozpoznawana publicznie. W związku z tym zwiększając miejskie populacje pszczoły miodnej można doprowadzić do zmniejszenia wydajności zapylania. Innymi słowy, brak dbałości o obecność dzikich pszczół w miastach może doprowadzić do skutków odwrotnych niż zamierzone.
Pszczelarstwo miejskie: przepszczelenie i jego konsekwencje
Powstawanie miejskich pasiek często prowadzi do „przepszczelenia”. Co gorsza, indukowanie pszczoły miodnej na obszarach o ograniczonych zasobach pokarmowych specjaliści porównują do inwazji. Artykuł dr Jacka Wendzonki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza podaje przykład poznańskiej Cytadeli, gdzie w naturze żyje około 100 gatunków dzikich pszczół. Pojawienie się w tej zielonej enklawie uli, z których każdy jest domem dla około 50 tysięcy pszczół miodnych, diametralnie zmieniło ekosystem. Według autora artykułu dzikie pszczoły znalazły się na przegranej pozycji, a brak możliwości zebrania dostatecznej ilości pokarmu uruchomił spiralę niedożywienia. Zjawisko to doprowadziło do osłabienia i wyniszczenia populacji dzikich zapylaczy, np. trzmieli. Konsekwencje wprowadzenia pszczoły miodnej nie mają więc natychmiastowego charakteru i są rozciągnięte w czasie. Natomiast zwykle prowadzą do zubożenia różnorodności gatunków pszczół na danym terenie.
Etyka, edukacja i dobre praktyki
Według Kwietnej Fundacji promowanie ekologicznego wizerunku miast poprzez pochopne tworzenie pasiek pszczoły miodnej ma nawet swoją nazwę. To beewashing, który działa często bardziej jako marketing niż realna pomoc. Intensyfikacja hodowli pszczoły miodnej niesie nie tylko ryzyko niedożywienia dzikich gatunków, ale też przenoszenia chorób i wirusów, które mogą zabijać dzikie zapylacze. Naukowcy apelują, aby pasieki pełniły funkcję edukacyjną i aby ich lokalizacja oraz liczba były starannie planowane, szczególnie w obszarach cennych przyrodniczo.
Dr Jacek Wendzonka podkreśla także, że ogromnym zagrożeniem dla dzikich zapylaczy jest zanikanie ich siedlisk. Są to zielone nieużytki, naturalne łąki i nieskoszne trawy. Do katalogu dobrych praktyk należy więc zakładanie łąk kwietnych, ograniczanie koszenia i stosowania pestycydów.
Pszczelarstwo miejskie: podsumowanie
Pszczelarstwo miejskie może przyczynić się do budowy ekologicznego wizerunku miast, ale stanowi też zagrożenie dla dziko zyjących gatunków pszczół. Aby zapobiec zmniejszaniu populacji dzikich zapylaczy, kluczowe wydają się edukacja oraz współpraca z ekspertami przy planowaniu kolejnych miejskich pasiek. Dzięki temu można równoważyć potrzeby pszczół miodnych i dzikich zapylaczy. Dopiero wtedy pszczelarstwo miejskie stanie się prawdziwą, a nie tylko marketingową pomocą. Więcej informacji można znaleźć w obszernym artykule „Pasieki w mieście szkodzą” na portalu zycieuniwersyteckie.pl oraz w artykułach Fundacji Kwietnej. Przeczytaj też nasz wczorajszy artykuł z okazji Wielkiego Dnia Pszczół.
Źródło: Życieuniwersyteckie, Fundacja Kwietna
Często zadawane pytania (FAQ): Pszczelarstwo miejskie – szansa czy zagrożenie?
Co to jest „przepszczelenie” w kontekście pszczelarstwa miejskiego?
„Przepszczelenie” to zjawisko, które występuje, gdy w mieście pojawia się zbyt wiele uli pszczół miodnych. Może to zaszkodzić dzikim pszczołom i zubożyć bioróżnorodność w danym ekosystemie.
Jak pszczoły miodne wpływają na dzikie gatunki pszczół w miastach?
Intensywne wprowadzanie pszczół miodnych do miast może prowadzić do zmniejszenia populacji dzikich pszczół. Dzieje się tak, gdyż pszczoły miodne mogą konkurować z dzikimi zapylaczami o dostępne zasoby pokarmowe.
Co to jest beewashing i jak wpływa na pszczelarstwo miejskie?
Beewashing to praktyka promowania ekologicznego wizerunku miast przez tworzenie pasiek pszczół miodnych, która często jest bardziej marketingowa niż skuteczna. Może wprowadzać w błąd, co do rzeczywistego wsparcia dla dzikich zapylaczy.
Jakie są dobre praktyki w pszczelarstwie miejskim?
Do dobrych praktyk należy współpraca z ekspertami przy planowaniu pasiek, tworzenie łąk kwietnych oraz ograniczanie stosowania pestycydów, co wspiera dzikie zapylacze.
Jakie zagrożenia niesie pszczelarstwo miejskie dla dzikich zapylaczy?
Pszczelarstwo miejskie może prowadzić do niedożywienia dzikich pszczół, przenoszenia chorób oraz zubożenia ich siedlisk, takich jak łąki i naturalne tereny zielone.